|
|
Autor |
Wiadomość |
Enlil Rachna
Dołączył: 01 Paź 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 9:47, 16 Paź 2006 Temat postu: Świątynia |
|
|
Ogromna, kamienna budowla, ciesząca oczy bogów i ziemskich mieszkańców. Jest to świątynia bogini Meridy, opiekunki żeglarzy i magów, najukochańsza bogini mieszkańców Akki.
Wysokie, ale wąskie okna wypełniają witraże, przedstawiające bogów, sceny z mitów i pieśni oraz naturę - zwierzęta i piękne rośliny. Wejście do świątyni, od strony krótszego boku, to ogromne drewniane wrota, ryglowane od środka, chociaż zwykle otwarte dla wierzących. Do świątyni prowadzą jednak również inne drzwi - od strony portu, kamienne, ukryte w przyświątynnym ogrodzie - drzwi przeznaczone tylko dla ducownych, o których nikt poza nimi nie wie.
Wewnątrz świątynia jest bogata - ogromny ołtarz w nawie głównej w całości zrobiony jest z rzadkiego marmuru, a jego krawędzie wyłożone zostały kamieniami szlachetnymi. Na ołtarzu, oraz obok niego zawsze zobaczyć można dary od świeckich, będące prywatnym hołdem dla bogów. Dary te jednak, w postaci bogactw i jedzenia, przyciągają do świątyni biedaków, wygłodzonych żebraków i złodziejaszków. Główny ołtarz jest przeznaczony dla bogini Meridy.
W nawach bocznych znajdują się mniejsze ołtarze innych bogów, do których z potrzebą zwracają się wierzący.
W świątyni zawsze unosi się zapach kadzidła, a poczucie bliskości bogów jest niemal namacalne.
Po odprawieniu porannych modłów i złożeniu koło ołtarza owoców, Enlil podniosła się z kolan do pozycji stojącej i z zamkniętymi oczyma oddychała głęboko, rozkoszując się cudownym zapachem kadzideł.
Pokłoniła się jeszcze raz bogini Meridzie i oddaliła się do pomieszczenia dla duchownych, by zmienić strój. Zdjęła szeroką, kremową szatę kapłanki oraz miękkie pantofle. W pomieszczeniu nie było lustra, za co Enlil była wdzięczna bogom - nie mogłaby znieść widoku swojego pięknego, nagiego ciała, którego nigdy nie odda żadnemu mężczyźnie, czy to śmiertelnikowi, czy elfowi. Szybko odgoniła wspomnienia i ubrała cudowną, białą suknię do ziemi, z kwadratowym dekoltem i przydługimi rękawami, jasne włosy odrzuciła do tyłu, a opadający na twarz kosmyk spięła małą, srebrną wsuwką. Na bose stopy nic nie włożyła. Przerzuciła tylko przez ramię bambusowy kij, złapała płócienną torbę i opuściła świątynię szybkim krokiem, uklękając jeszcze przy ołtarzu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Arai Ralza
Demon (made in Heaven)
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 3910
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Ciemnogrodu
|
Wysłany: Nie 13:29, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Arai, włócząc się nocą po mieście, zawędrował w okolice świątyni. Bezwiednie wszedł do środka, aby odetchnąć przez koment i pomyśleć. Oparł się biodrem o jedną z figur i wpatrywał pustym wzrokiem w pomnik bogini. Cały czas myślał o Fay.
Po ładnych kilku godzinach bezmyślnego wpatrywania się w pomnik, Ralza wyszedł ze świątyni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Enlil Rachna
Dołączył: 01 Paź 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:30, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Elfka wbiegła do świątyni, uśmiechnięta szeroko. Poprawiła szatę i z zamkniętymi oczami, na pamięć kierując się do swoich komnat. Nieoczekiwanie wpadła na coś dużego i miękkiego. Powstrzymując śmiech podniosła głowę i powieki. Naczelny Kapłan.
Nabrała powietrza i ukłoniła się. Ten tylko gestem wskazał boczną komnatę, jego twarz była kamienna. Kapłanka przełknęła ślinę i niczym dziecko skarcone przez rodzica, udała się powoli we wskazane miejsce
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Enlil Rachna
Dołączył: 01 Paź 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:19, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Kapłanka, z twarzą niezdradzającą żadnych emocji należnym śmiertelnikom, opuściła komnatę i tylnymi drzwiami wyszła ze świątyni
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Enlil Rachna
Dołączył: 01 Paź 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:05, 30 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Elfka przez ogródek weszła do świątyni - nie wyglądała teraz jak kapłanka, raczej jak głupia turystka z przeciwległej części Amerraind... Zarzuciła kaptur na głowę i udała się przed ołtarz, gdzie złożyła bogom dary - najdorodniejsze owoce, jakie kryje ogród, po czym rozpoczęła modły. Jej usta poruszały się, ale słowa były prawie niesłyszalne. Mówiła w pięknym, ptawie zapomnianym przez cywilizację pośpiechu, języku elfów.
Bardzo długo modliła się, niemal bez ruchu. Słońce wpadające przez kolorowe witraże nie docierało do stóp elfki, jakby za karę. Po twarzy dziewczyny spłynęła jedna samotna łza. Jej zderzeniu z podłożem towarzyszył głośny huk, słyszany tylko przez kapłankę, zamknięty wewnątrz niej.
Wstała prędko, odrzuciła kaptur i szybkim krokiem opuściła świątynię
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Finegas Lehel
Dołączył: 28 Lis 2006
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lavrenpsellm
|
Wysłany: Wto 21:07, 28 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Finegas wszedł do świątyni szybkim krokiem i od razu podszedł pod ołtarz. U jego stóp zostawił srebrną monetę. Nie chciał zbytnio, aby ktoś go zobaczył, niezbyt często bowiem widywano go składającego ofiarę i jego obecność w świątyni mogłaby wydać się podejrzana. W rzeczywistości miał jednak zwyczaj dziękowania za to, co bóstwa mu przynoszą z losem, a dzięki Meridii w porcie znalazł to, czego szukał. To ona w końcu czuwa nad handlem morskim, a Lehel uważał, iż plugawym jest modlić się do boga złodziejstwa. Zanim przystąpił więc do gorliwej modlitwy, rozejrzał się wokół. Pozornie w świątyni nie było nikogo. A gdyby nawet... "Ach! Coś się wymyśli..." - pomyślał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Finegas Lehel
Dołączył: 28 Lis 2006
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lavrenpsellm
|
Wysłany: Wto 21:39, 28 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Pobyt w świątyni obszedł się bez niepożądanych gości. Finegas zgłodniał, oddalił się więc w kierunku karczmy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alcander Faust
Dołączył: 28 Lis 2006
Posty: 521
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze zrytego łeba
|
Wysłany: Sob 12:47, 02 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Faust wszedł do cichej świątyni, rozglądając się. Nie przyszedł się modlić, bynajmniej. Chyba nie narodził się jeszcze bóg heretyków...
Podziwiał architekturę, jej zdecydowane odejście od wzorców elfickich, z których czerpała większość sztuki budownictwa ludzi. Monumentalna wielkość, silne, ale smukłe kolumnady...
Spojrzenie Fausta padło na posąg Meridii. Ładny posąg, pomyślał, przypatrując się obliczu bogini, bez wątpienia pięknemu, ale raczej pozbawionemu pierwiastka inteligencji, jakiego można się doszuać w większości żywych twarzy...
Po krókiej chwili wyszedł z tego absurdalnego miejsca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Finegas Lehel
Dołączył: 28 Lis 2006
Posty: 421
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lavrenpsellm
|
Wysłany: Czw 22:24, 07 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Świątynia była pusta. Finegas wszedł do bocznej nawy, zamykanej ażurową kratą, którą przymknął za sobą. Podszedł do ołtarza Hiricine. Uklęknął przed posążkiem boga i wyjął z torby, którą miał przy sobie, kilka szklanych i alabastrowych flakonów. Były w nich różnorodne olejki i maści, którymi zaczął nacierać kamienną figurę. Niewdzięcznicy, wystawili ci tylko marnego idola... - zamruczał Lehel w modlitwie do swego bóstwa. Ale ja ciebie tak nie zostawię. Jeszcze będziesz się cieszył czcią..
Elf wyjął z kieszeni krzemień i łuczywo, przy pomocy których zapalił obrzędowy znicz, w którym wyraźnie ogień już dawno nie płonął. Następnie zmrużył oczy i na krótką chwilę oddał się zadumie. Po otwarciu powiek sięgnął po laskę, którą położył przy sobie. Klęcząc nadal, oparł ją o ziemię i trzymał w pozycji pionowej, opierając się o nią głową. Pozostał w takiej pozycji przez około pół godziny, bezustannie wypowiadając pod nosem jakieś magiczne formułki w języku elfickim.
W pewnym momencie zgasł znicz przed ołtarzem, a zapłonął szafirowoniebieskim płomieniem kryształ na szycie laski Lehela. Tą samą barwą zajaśniały oczy posążku Hiricine. Lunar wstał. W jego głowie rozbrzmiał ciężki, męski głos:
- Czego chcesz?
Były to słowa samego Hiricine...
- Pomocy. - odpowiedział elf z pokorą.
- Hahahahahaha! - zaśmiało się bóstwo szyderczo. - Ja mam ci pomóc? Ja, zepchnięty na margines w tym mieście? Ja, który współtworzył tę krainę, a mieszkańcy której traktują mnie teraz jako ścierwo?! Kpisz z boskiej wszechwiedzy?!
- Odwdzięczę się.
- Czym?! Srebrną monetą? Taką samą, jaką złożyłeś przed ołtarzem Meridii?! - zapytało rozwścieczone bóstwo. - Ty sam jesteś wart tej monety! Niczego więcej.
Oczy Finegasa rozbłysły po tych słowach tak samo, jak oczy Hiricine. Lehel wymierzył w posążek laskę, z której wypłynął strumień białego światła. Wokół rozległ się dźwięk ptasich śpiewów. Ręce wykute w kamieniu rozłożyły się szeroko, a z figurki wystąpił boski duch.
- Uwolniłeś mnie. Twoje prośby będą spełnione. Czego więc żądasz?
- Abyś mi pomógł strącić z tronu obecnego obrońcę świątyni Amera. Strzeż mnie, gdy będę się go pozbywał.
- Niech Ci się tak stanie...
Elf na nowo uklęknął. Trwał w tej pozycji przez kilka sekund, po czym na nowo wstał i zdmuchnął niebieski płomień z kryształu. W świątyni rozległ się pisk, wszelkie światła wokół posągu Hiricine zgasły, wszelkie balsamy wsiąkły w kamień. Finegas jak najprędzej pozbierał swoje rzeczy i uciekł ze świątyni, umocniony siłą boską. Dla elfów objawienie, jakiego doznał, nie było niczym dziwnym - ich ulubiony bóg często przemawiał do najgorliwszych wyznawców, a właśnie do takowych należał Lehel.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arai Ralza
Demon (made in Heaven)
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 3910
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Ciemnogrodu
|
Wysłany: Pią 20:41, 08 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Demon błąkał się w okolicy świątyni, szukajac Enlil. Nie wiedział, gdzie może ją zastać o tej porze - nie mógł nawet wejść do budynków dla kapłanek, z dwóch bardzo istotnych powodów, które były chyba oczywiste - płeć i to, że nie miał z kapłaństwem nic wspólnego. Minęło sporo czasu, nim w końcu się przemógł i zapytał jedną z kapłanek, która wyglądała na w miarę przyjazną.
- Enlil? - zapytała z zaskoczeniem. - Enlil wyjechała.
Na twarzy demona przez moment pojawił się wyraz głębokiego zaskoczenia.
- Jak to? Dlaczego? - dopytywał się.
- Podobno zadawała się z jakimś podejrzanym mieszczaninem, który ją uwodził. Główny kapłan kazał ją przenieść, aby jej nie kusiło.
Ralza posmutniał wyraźnie - nie udało mu się tego ukryć przed kapłanką.
- Dawno? - zapytał.
- Nie, rano - odparła. - Dlaczego się w sumie pan tak wypytuje, jeśli można spytać.
Rano? To znaczy, że wczesniej wiedziała. Dlaczego nie przyszła się pożegnać?
- Już nieważne - mruknął. - Przepraszam, że przeszkodziłem.
Demon odszedł bez słowa, ze złamanym sercem - Enlil bardzo go skrzywdziła, swoim wyjazdem, o którym nie wspomniała ani słowa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Enlil Rachna
Dołączył: 01 Paź 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:36, 15 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Enlil przekroczyła próg świątyni, rumak odszedł w kierunku stajni. Kapłanka ze spuszczoną głową udała się do ołtarza, gdzie zmówiła modły. Wyjęła z sakwy kilka darów dla Bogini, które przywiozła z 'podróży'. Zarzuciła na głowę białą chustę i przysiadła w ławce
----
Po chwili elfka wstała i opuściła świątynie, stąpając lekko po kamiennej posadzce
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Elveron phpBB theme/template by Ulf Frisk and Michael Schaeffer
Copyright Š Ulf Frisk, Michael Schaeffer 2004
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|
|