Autor Wiadomość
Samara
PostWysłany: Wto 13:12, 03 Lip 2007    Temat postu:

Samara usiadła na brzegu kamiennego basenu fontanny i uniosła fletnię do ust. Z początku cicha muzyka, stopniowo wypełniła cały plac,unosząc się leniwie w powietrzu. Powietrze jakby migotało od wtóru burzy dźwięków. Owa magiczna melodia wzbudzała u człowieka dreszcze spływające po plecach,zaćmiewała zmysły.
Katherine Misch
PostWysłany: Sob 15:19, 24 Mar 2007    Temat postu:

Po chwili jednak stwierdziła, że miejsce nie przypadło jej do gustu i postanowiła 'zwiedzić' las.
Katherine Misch
PostWysłany: Sob 15:06, 24 Mar 2007    Temat postu:

Przed plac przyszła Katharine. Była w Akki pierwszy raz, więc nie do końca wiedziała, gdzie jest. Wiedziała tylko, że przy jakiejś świątyni. Przysiadła gdzieś na boku, na ziemi i wyjęła jedną z książek. Zaczęła czytać.
Sheena_Reannon
PostWysłany: Wto 14:53, 30 Sty 2007    Temat postu:

Wolnymi, lecz zdecydowanymi krokami weszła na plac.Nasunęła szczelniej na twarz niezbyt estetycznie wyglądajacy materiał, który okazał się kapturem.Płaszcz, ktory miała na sobie był na nią o wiele za duży.Nie zwracając uwagi na nic dookoła,weszła w grupę żywiących się ziarnami gołębi,które wystraszone rozproszyły się po calym placu.Dotarła do drzwi.Przełknęła głośno ślinę i zacisnęła w pięść drobną dłoń.Zapukała.
Arai Ralza
PostWysłany: Śro 14:40, 27 Gru 2006    Temat postu:

Ralza nie przestraszył się słów wampira. Nie miał też zamiaru wyjawiać nikomu sekretu Fausta. Odszedł w swoją stronę, stawiając kołnierz, aby nikt nie widział opatrunku.
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 14:38, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Sądzę, że będzie dokładnie odwrotnie - wycedził Faust i odwrócił się, po czym dodał jeszcze: - Nie myśl, że zostawię cię swojemu losowi. Będę ci dyszał w kark, ale kiedy się odwrócisz, zobaczysz tylko ciemność. Sprawię, że o każdej porze będziesz pamiętał o moim ostrzeżeniu, jeśli rozmowa z kimś zejdzie na niebezpiecznie bliski mnie temat. I nawet jeśli się wygadasz, będzie to ostatnia rzecz jaką zrobisz.
Po chwili już go nie było.
Arai Ralza
PostWysłany: Śro 14:30, 27 Gru 2006    Temat postu:

- Wcale nie twierdzę, że bycie wampirem jest przyjemne - odparł Ralza spokojnym głosem. - Będzie to więc dla mnie wystarczająca kara i powód, dla ktorego będę milczał.
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 14:27, 27 Gru 2006    Temat postu:

Faust spojrzał przenikliwie na Ralzę.
- Nie wyglądasz na osobę trawioną bólami przemiany - zaryzykował. - Ani na kogoś sparaliżowanego strachem. Ja wiem jak to jest. MYŚLISZ, ŻE...! - Faust zamilkł i rozejrzał się dookoła, po czym zniżył głos do szeptu. - Myślisz, że dobrze jest takim być? Że to zabawa? Że możesz po prostu gardzic śmiertelnym... bydłem? Zaręczam ci, to nie takie łatwe i przyjemne.
Arai Ralza
PostWysłany: Śro 14:19, 27 Gru 2006    Temat postu:

Myślisz, że ci zdradzę jakąkolwiek z moich tajemnic? Niedoczekanie.
- W takim razie widzisz, że trzeba to rozegrać inaczej - odparł Ralza, po czym zdobył się na blef. - Zresztą, przez to, że mnie ugryzłeś, ja również stanę się wampirem.
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 14:17, 27 Gru 2006    Temat postu:

- To musiałby być rewanż - dokończył Faust. - Ale to niemożliwe. NIe sądzę, żebyś miał ochotę gryźć mnie po szyi. I nie znam żadnej twojej tajemnicy, którą moglibyśmy... utrzymać równoważne pozycjie, jeśli wiesz co mam na myśli.
Arai Ralza
PostWysłany: Śro 14:10, 27 Gru 2006    Temat postu:

Nie jestem człowiekiem!, oburzył się Ralza.
- To co? - zapytał. - Dokończ.
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 14:09, 27 Gru 2006    Temat postu:

Faust zaśmiał się dość paskudnie.
- Widywałem ja już ludzki honor - stwierdził, szczerze ubawiony. - Widywałem i to nie raz. Nie, to nie sprawa honoru. To...
Arai Ralza
PostWysłany: Śro 14:02, 27 Gru 2006    Temat postu:

A nie jestem?, zaśmiał się w duchu Ralza.
- Nie obchodzi mnie to, szczerze mówiąc. Jak przestaniesz mnie śledzić, to i ja dam ci spokój. Słowo honoru.
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 14:00, 27 Gru 2006    Temat postu:

[o, znowu xD]

- A ty byś mi dał, gdybym wiedział, że jesteś krwiożerczą bestią, którą najlepiej wrzucić do ognia, albo rozczłonkować? - odparł Faust, starając się, żeby ociekało to ironią.
Arai Ralza
PostWysłany: Śro 13:49, 27 Gru 2006    Temat postu:

[A nic nie szkodzi Wink]

Ralza zatrzymał się i założył ręce na piersi. Nie miał zamiaru uciekać. Podszedł powoli do Alcandera.
- Nie dasz mi spokoju - zauważył.
Alcander Faust
PostWysłany: Śro 13:48, 27 Gru 2006    Temat postu:

[Sorka, zagrałem się ^^]

Al zatrzymał się i przez chwilę zastanawiał. W końcu po prostu podszedł bliżej i stanął niemal centralnie przed nim, zachowując odległość. Patrzył.
Arai Ralza
PostWysłany: Śro 13:25, 27 Gru 2006    Temat postu:

Ralza wszedł na plac przed świątynią. Miał dziwne wrażenie, że ktoś go śledzi. Ktoś, prychnął w myślach, Alcander. Postanowił się nie obracać, tutaj wampir nie odważy się go znowu zaatakować.
Branwen
PostWysłany: Pon 17:24, 25 Gru 2006    Temat postu:

Zdyszana przemierzyła kilka razy miejsce na placu, gdzie wcześniej zobaczyła błysk zielonego światła. Teraz jednak nie było po tym ani śladu, za to w oddali słychać było echo czyichś szybkich kroków. Równie dobrze mogą to być moje kroki - pomyślała 'bystro' i przystanęła. Odgłosy jednak nie ucichły, poszła więc w ich kierunku.
Branwen
PostWysłany: Pon 17:16, 25 Gru 2006    Temat postu:

Rozejrzała się dookoła. Plac świecił pustkami, zapadał zmrok. Wszystko idealnie układało się do dokładniejszego zapoznania się z rozkładem świątyni. [sorry za moją gramatykę, nie jestem z niej zbyt mocna xD]. Czujnie stawiając każdy krok, wślizgnęła się do pomieszczeń przeznaczonych wyłącznie dla duchownych.
Damon
PostWysłany: Nie 23:17, 24 Gru 2006    Temat postu:

Damon patrzał za oddalającą się drowką i westchnął. Po chwili ruszył w swoją droge.
Branwen
PostWysłany: Nie 15:14, 24 Gru 2006    Temat postu:

Uśmiechnęła się porozumiewawczo, odpowiadając:
- W takim razie nie pytam. Ja też mam tu kilka swoich spraw do załatwienia, więc przeproszę cię teraz. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. - skinęła głową i podeszła do świątyni, opuszkami palców dotknęła jej murów i zadumała się.
Damon
PostWysłany: Nie 15:11, 24 Gru 2006    Temat postu:

Drow uśmiechnął sie w drapieżnym uśmiechu.
- Wolisz tego nie wiedzieci.
Branwen
PostWysłany: Nie 15:08, 24 Gru 2006    Temat postu:

- Faktycznie, poszedł na przód - odpowiedziała mechanicznie, obrzucając spojrzeniem świątynię - Czym się zajmujesz? Czy może wolę tego nie wiedzieć?
Damon
PostWysłany: Nie 15:05, 24 Gru 2006    Temat postu:

- Damon Zajhin z Verig - drow złożył dworny ukłon którego sie nauczył dawno temu, nawet już nie pamiętał kiedy - Do usług - dodał - Sprowadza mnie tu praca. Można tak powiedzieci - zamilkł na chwile -Nie często spotyka się na powierzchni takich jak my. Świat poszedł na przód - ostatnie zdanie powiedział dziwnym tonem.
Branwen
PostWysłany: Nie 14:59, 24 Gru 2006    Temat postu:

Branwen obrzuciła zdziwionym wzrokiem nowo przybyłego. Miała zamiar odszczekać mu coś nieprzyjemnego, ale powstrzymała się - drow wyglądał na gotowego na wszystko, mógł przydać się w przyszłości... postanowiła być miła i udawać drowkę czystej krwi.
- Azah Har - odpowiedziała - Jestem Branwen. Co cię sprowadza w te strony?
Damon
PostWysłany: Nie 14:54, 24 Gru 2006    Temat postu:

Damon wędrował ulicami miasta, rozmyślając. Po pewnym czasie dotarł na plac przed świątynią. Jego wzrok przebiegł po fasadzie budynku, po krótkiej chwili dostrzegł postaci siedzącą na schodach. Rozpoznał z niej drowke. Myślał chwile i postanowił podejśc bliżej i sie przywitać. W końcu nie czesto spotyka się tu swoich pobratynców.
- Azah Har - powiedział gdy już dotarł do poduża schodów.


[ Uznajmny że stare drowskie powitanie... ]
Branwen
PostWysłany: Nie 14:48, 24 Gru 2006    Temat postu:

Po raz kolejny przyszła na plac przed świątynię Meridi. Musiała dobrze przyjrzeć się temu miejscu: miała co do niego rozległe plany. Wciąż mierząc wzrokiem budynek przysiadła na kamiennych schodach, mrucząc coś pod nosem i myśląc intensywnie.
Enlil Rachna
PostWysłany: Pią 19:54, 15 Gru 2006    Temat postu:

'Lil przez chwilę wahała się, czy nie pojechać konno, po czym ruszyła pieszo w stronę Południowych Posiadłości
Enlil Rachna
PostWysłany: Pią 19:31, 15 Gru 2006    Temat postu:

Elfka zatrzymała się na placu przed świątynią, marszcząc brwi. Zgrabnie zeskoczyła z konia i westchnęła ciężko. Ruszyła do świątyni
Alcander Faust
PostWysłany: Nie 0:32, 10 Gru 2006    Temat postu:

[ech, wszyscy śpią tylko nie on. Faust jest za bardzo podobny do mnie]

Faust po raz kolejny trafił na plac przed świątynią, uzbrojony tylko w swój umysł, rapier i rękawiczki z prądem. Stanłą w cieniu i obserwował, choć nie sądził, by coś to dało. Jeśli 'diabeł' tu przyjdzie, na pewno będzie widział w ciemności, nie mówiąc już o doskonałym węchu, czy nawet możliwym nadprzyrodzonym sposobie wyczuwania innych.
Mimo to, Faust obserwował. Musiał wiedzieć.

Cholerny głupiec ze mnie, przeklał w duchu Faust. Minęła cała, dosć mroźna noc, którą on spędził stojąc na placu i czekając na nic.
Półelf prychnął gniewnie i pomaszerował do domu, czując, ze sie przeziębił.
Alcander Faust
PostWysłany: Wto 23:03, 05 Gru 2006    Temat postu:

Faust nie musiał stawiać kołnierza swojej peleryny, miał swój szal. Ale widząc, jak płasczzem otula się Nostris, przypomniał sobie nagle, że jest dosć zimno.
- Dobrze więć, bardzo chętnie. Przejdźmy się chwilę tą Ulicą Handlową, panie de Morgan... - odpowiedział.
Obaj oddalili się z placu.

[poprowadzę ^^]
Arai Ralza
PostWysłany: Wto 22:59, 05 Gru 2006    Temat postu:

[To dobrze, bo Ralza na pewno by nie odwzajemnił gestu ^^]

Demon spojrzał wymownie na świątynię.
- To najpiękniejszy budynek w mieście, jeśli mogę wyrazić swój osąd - zaczął. - Jednak Wzdłuż całej Głównej Ulicy Handlowej ciągną się wspaniałe budynki oprócz, pożal się Boże, siedziby gildii kupców. Oprócz tego jest jeszcze gmach, gdzie mieści się siedziba władz. Oprócz tego na pewno znajdą sie jakieś mniej znaczące budynki. Zaprowadzić pana?
Ralza strzepnął z ramienia kilka płatków śniegu i poprawił futrzany kołnierz przy płaszczu - było cholernie zimno, a po placu latały bandy dzieciaków, urządzając sobie bitwy na śnieżki.
Alcander Faust
PostWysłany: Wto 22:54, 05 Gru 2006    Temat postu:

[Faust z reguły nie podaje ręki, zapomniałem Ci powiedzieć. Uważa, ze to mało eleganckie, taki osobisty kontakt xD]

- Ach, nie, dziękuję, ja zawsze wszystko sam poznaję - odpowiedział Faust. - Indywidualista ze mnie. Ale szczególnie interesują mnie budynki, jestem architektem. Są tutaj gdzieś jeszcze jakieś okazałe budowle, szanowny panie de Morgan?
Arai Ralza
PostWysłany: Wto 22:50, 05 Gru 2006    Temat postu:

Demon skłonił się w niezwykle wytworny sposób, od razu odgarniajac z twarzy włosy, które wpadły mu do oczu.
- Nazywam się Nostris De Morgan - odparł, nie podajac jednak Faustowi ręki. Za bardzo sie bał. - Z chęcią służę pomocą, jeśli szuka pan czegoś konkretnego.
Alcander Faust
PostWysłany: Wto 22:46, 05 Gru 2006    Temat postu:

Faust usmiechnął się przyjaźnie.
- Nie szkodzi - powiedział. - Mam własny - dodał, wyjmując z kieszeni kamizelki okręgły zegarek na łańcuszku, jego własny projekt. - Jest jedenasta dwadzieścia pięć - schował zegarek.
- Chyba jeszcze nie miałem z panem przyjemności - zaczął. - Jestem Alcander Faust, niedawno przyjachałem do tego miasta - skłonił się lekko i uchylił cylindra przed nieznajomym. - Dopiero poznaję jego niezwykłe uroki.

Bard, nie bij, to tylko mały zegareczek xD]

Ciach! Ciach! Bum! Bum!
A czy ja mam coś przeciwko xD?
Arai Ralza
PostWysłany: Wto 22:42, 05 Gru 2006    Temat postu:

["człowiekowi" - cóż za komplement *_*]

Ralza ocknął się z zamyślenia, nie wiedział jednak, co odpowiedzieć nieznajomemu. Z rotargnieniem spojrzał na słonce.
- Dochodzi południe - mruknął.
Demon spojrzał na ręce mężczyzny - nie było w nich nic, co mogłoby wydac się podejrzane.
Alcander Faust
PostWysłany: Wto 22:38, 05 Gru 2006    Temat postu:

Faust wstał po chwili z ławki. Miał już w głowie planu budowy tutaj gdzieś wielkej wieży zegarowej, przecież w tej dziurze nie mają nawet tego. Ech, to nie to, co stolica...
Jednak, od dłuższej chwili przyglądał się - czego nie było widać dzięki okularom - jakiemuś bogato ubranemu człowiekowi, kóry również na niego patrzył.
- Bardzo pana przepraszam - powiedział, podchodząc do nieznajomego. - Wie pan może która godzina?
Arai Ralza
PostWysłany: Wto 22:34, 05 Gru 2006    Temat postu:

Ralza od razu po wyjściu od Lehela przypomniał sobie, ze miał pójść do Enlil. Co prawda nie miał już prezentu dla niej, ale bardzo chciał ją zobaczyć. Idą przez plan światynny, zauważył siedzącego na ławce mężczyznę - od razu poznał w nim swojego przeciwnika sprzed kilku ładnych godzin. Zamarł wpół kroku i nawet nie zauważył, ze w dość napastliwy sposób przygląda się nieznajomemu. Teraz nie wydawał się być wcale tak mocny, jak nad ranem, kiedy tak dał w kość demonowi.
Alcander Faust
PostWysłany: Pon 18:14, 04 Gru 2006    Temat postu:

Faust dotarł na plac przed świątynią i przeszedł kilka kroków, niby tak sobie, ale w rzeczywistości wypatrywał śladów swojej nocnej przygody. Nie było nic, tylko trochę niekształtnych odcisków stóp i kilka kropel krwi na trawie; nikt nie zwracał uwagi. Przewrócona ławka już stała.
Alcander westchnął i usiadł na ławce, rozpierając się trochę hedonistycznie. Założył więc nogę na nogę i wpatrzył się w dal, od czasu do czasu chuchając na zieloną gałkę swojej laski, by ją przetrzeć, a stłumione nieco przez padający śnieg słońce odbijało się w niebieskich szkłach jego okularów.
Finegas Lehel
PostWysłany: Sob 15:55, 02 Gru 2006    Temat postu:

Finegas nie usłyszał odpowiedzi, tak więc postarał się jak najszybciej dotrzeć z Ralzą do kamieniczki w dzielnicy Magów.

[już ich przenoszę]
Arai Ralza
PostWysłany: Sob 15:50, 02 Gru 2006    Temat postu:

[Ralzie tylko krew z ust płynie,on nawet sińców nie ma ^^]

Demon słyszał gdzieś z tyłu głowy czyjś głos, nie docierał on jednak do jego świadomości - ogłuszony przez dziwny wynalazek tamtego mężczyzny, nadal był nieprzytomny.

[Weź się nim zaopiekuj, jemu ten stan może się utrzymywac jeszcze przez jakiś czas ^^]
Finegas Lehel
PostWysłany: Sob 15:21, 02 Gru 2006    Temat postu:

Niedaleko bram świątyni Finegas ujrzał leżącego zakrwawionego Ralzę.
- Co Ci się stało, na płacz Amera!?
Wyjął z kieszeni eliksir wzmacniający z nerecznicy samczej i wlał go do ust demona po delikatnyn rozchyleniu jego warg.
- To Ci powinno pomóc... Jeżeli nie... To poszukamy czegoś stosowniejszego u mnie w domu.
Elf wycelował laską w poszkodowanego Ralzę. Z kryształu wypłynął delikatny strumień białego światła. Arai uniósł się w powietrze.
- Przetransportuję Cię tak do mojego domu, dobrze?
Alcander Faust
PostWysłany: Sob 14:07, 02 Gru 2006    Temat postu:

Zdechłem..., pomyślał Alcander, podnosząc się. Rękawice padły do reszty, ale spełniły swoje zadanie - bestia czmychnęła gdzieś w ciemność.
Faust wziął swój rapier - jedeyny jaki miał - i poszedł do domu, kulejąc i nawet nie wiedząc, czy idzie dobrą drogą...
Arai Ralza
PostWysłany: Sob 14:03, 02 Gru 2006    Temat postu:

Szczęki demona rozwarły się, Ralza, zbierając resztki swojej silnej woli, spróbował się wyrwać. Kiedy prąd przestał płynac przez jego ciało, demon uciekł w jedną z bocznych uliczek, po czym padł jak kłoda na bruk i zamienił się w człowieka. Był nieprzytomny, z jego ust ciekła strużka krwi - mógł liczyć tylko na to, że znajdzie go jakiś strażnik - inaczej może mieć spory problem...
Alcander Faust
PostWysłany: Sob 13:57, 02 Gru 2006    Temat postu:

Alcander zapiszczał niemal jak dziewczyna, kiedy rząd białych kłów wbił mu się w ramię, ale nagle przez wszystko przebił cichy, wzrastający dźwięk: rękawice znów działają!
Faust zacisnął z niemal sadystyczną uciechą dłonie na szyi potwora, który zesztywniał, a prad zaczął nim targać jak szmacianą lalką...
Arai Ralza
PostWysłany: Sob 13:54, 02 Gru 2006    Temat postu:

Demon ze strachu stulił uszy i cofnął się. Bolał go każdy mięsień, jednka nie był to zwykły ból. Ralza zaskomlał cicho, jednak po chwili znowu obnażył zęby. Do głosy zaczęła dochodzić jego ludzka część. Nie atakuj ponownie, zginiesz... Nie warto próbować, jeszcze zdążysz sie posilić... Nie atakuj! Próby nie zadziałały - demoniczna częśc Ralzy wzięła górę. Zaatakował ponownie, wbojając kły w ramię mężczyzny.
Alcander Faust
PostWysłany: Sob 13:51, 02 Gru 2006    Temat postu:

Nie, nie, zginę..., pomyślał Alcander.
Po chwili zamknął oczy, odwrócił głowe i na oślep wpił pelce wyposażone w małe kolce w ciało stwora, który zawył i zaczął się trząść od napięcia przepływającego przez jego ciało. Wszystko trwało kilkanaście sekund, potem rozległ sie niski dźwięk, a prąd przestał płynąć.
Baterie zdechły...
Arai Ralza
PostWysłany: Sob 13:47, 02 Gru 2006    Temat postu:

Demon odskoczył na moment i zaatakował ponownie - przewrócił mężczyznę na plec, próbujac przegryźć mu gardło...
Alcander Faust
PostWysłany: Sob 13:45, 02 Gru 2006    Temat postu:

Al skończyłby bez głowy, gdyby nie to, że kuląc się z bólu w łydce jakimś cudem uniknął wyzbycia się kilku funtów własnego mięsa. Jednak powoli zaczęła mu wracać przytomność umysłu, serdecznymi palcami nacisnął małe guziki ukryte w jego rękawiczkach, po wewnętrznej stronie nadgrastków. Rozległ sie cichy, coraz wyższy dźwięk, który umilkł po chwili, Alcander poczół mrowienie dłoni - skoncentrowana energia zaczęła płynąć przez jego małe rękawiczki. Najnowszy wynalazek, wypróbiwany tylko raz na bandycie. Zadziała na takim bydlęciu? Się okaże, jak go tyknę...
Arai Ralza
PostWysłany: Sob 13:39, 02 Gru 2006    Temat postu:

Demon przygotował się do skoku, warcząc głucho i pokazując szereg ostrych zębów. Przyskoczył do mężczyzny i uderzył na odlew pazurami, jednak udałou się siegnać tylko łydki nieznajomego - rozdał spodnie i zrobił kilka niezbyt głębokich ran - nic więcej. Od razu oderzył drugi raz, lekko uosząc się na tylnich łapach.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group