Amerraind RPG

Branwen

- Nie wiem, nic mnie to nie obchodzi. - oparła się z wyrazem zrezygnowania na twarzy i wyciągnęła dłoń z pustym kieliszkiem w stronę Ralzy - Możesz mi dolać? Chyba muszę dzisiaj duuużo wypić...

[zaraz bede uciekać, więc jakby co to albo mroź, albo rób co chcesz ;P]

Arai Ralza

[A mogę Ralzę do magów wysłać?]

Demon dolał drowce.
- Zbyt dużo wrażeń? - zapytał.

Branwen

- Zdecydowanie - odparła, uśmiechając się słabo i wypijając wszystko jednym tchem - Trudno uwierzyć że coś tak radykalnego może stać się w tak krótkim czasie. I w dodatku poza granicami miasta nic o tym nie słychać, to dziwne. - ponownie wyciągnęła kieliszek z proszącym wyrazem w oczach.

[jakby co to napisz, że Bran usnęła]

Arai Ralza

Demon dolał drowce ponownie.
- Uważaj, to jest bardzo mocne - zauważył. - Władze nie chcą na razie nic rozpowiadać, chyba myślą, że są w stanie zdławić to wszystko w zarodku.
Demon ukradkiem zajrzał do wiadomości, którą otrzymał. Ciekawe, czego się o sobie dowiem...

Branwen

- Mam nadzieję, że im się to uda. Zabawne, chyba pierwszy raz jestem po stronie władz - zachichotała. Po wypiciu kolejnego kieliszka zrobiło jej się już całkiem przyjemnie, więc tylko usiadła wygodniej i przymkneła oczy starając się nie myśleć o tym, co przed chwilą usłyszała.

[ no dobra, lecę Smile

. jutro wieczorem mnie nie będzie - idę na "Carmen", 5 godzin w teatrze i to w dodatku po francusku oO ale jak wrócisz tu Ralzą to zrobimy pojutrze jakąś ostrzejszą akcję, co ty na to Razz

? ]

Arai Ralza

[Zgadzam się Wink

]

Ralza zauważył, że drowka usnęła - wódka musiała być dla niej za mocna. Nakrył jej ramiona kocem i wyszedł, wydając odpowiednie polecenia służbie - nadszedł czas, aby pogadać z arcymagiem.

Arai Ralza

Ralza wrócił do siebie. Rewelacja, że drowka nadal śpi wcale gonie zdziwiła - poszedł do biblioteki, aby zobaczyć, co z nią. Dziewczyna spała na fotelu,tak, jak ją tu zostawił. Demon uśmeichnął się i delikatnie wziął ją na ręce, po czym położył na kanapie - niech się przynajmniej wyśpi.

Branwen

Pobudka na miękkiej kanapie, w nieznanym pokoju i z potwornym bólem głowy nie zaskoczyła jej tak, jak zapewne powinna. Podciągnęła nogi i rozejrzała się czujnie. Kiedy zobaczyła siedzącego nieopodal Ralzę uśmiechnęła się.
- Długo spałam? Może znowu coś mnie ominęło?

Arai Ralza

- Nie - odparl Ralza. - Spałaś kilka godzin. Jak sie czujesz?

[Będę wieczorem]

Branwen

- W porządku, całkiem w porządku - opowiedziała nie do końca zgodnie z prawdą - Co robiłeś w tym czasie?

[oukkkejj xD]

Arai Ralza

-Załatwiałem swoje sprawy - odparł. - Na pewno nic ci nie jest po tej wódce?

Branwen

- Nie, wszystko w porządku. Ale mocne to cholerstwo jak nie wiem - uśmiechnęła się porozumiewawczo do Araiego

[łaaa znowu nie mam wenaaa]

Arai Ralza

Ralza uśmiechnął się do Branwen.
- Jesteś bardzo delikatna - zauważył. - Skoro zaszodziły ci raptem trzy, może cztery, kieliszki.

Branwen

- Taka nasza kobieca natura - zaśmiała się - Zbyt szybko się upijamy i robimy rzeczy, których potem żałujemy. Takie jak nocowanie u nieznajomych, bo ja właściwie to nic o tobie nie wiem. Może mi coś opowiesz o sobie? - spojrzała z ciekawością na Ralzę

Arai Ralza

Ralza zastanowił się przez chwilę.
- Wydaje mi się, że już trochę o mnie wiesz po tym, jak ci się zwierzałem na moście - odparł. - Moja historia nie jest ciekawa, ale możesz pytać, jeśli chcesz coś wiedzieć.

Branwen

[ no faktycznie, oczywiście o tym zapomniałam (; ale ciągle nie mam weeeny, weź poprowadź tą rozmowę jakoś xDDD ]

- Ach, tak, rzeczywiście. Przepraszam, wyleciał mi z głowy ten fakt. I jeżeli dobrze pamiętam, to twoja historia była całkiem interesująca. I bardzo tajemnicza - zachichotała

Arai Ralza

Ralza przysunął się do Branwen - jej chichot działał na demona jak wabik.
- Tajemnicza? - zapytał z powątpiewaniem. - Według mnie raczej nudna. A może ty opowiesz mi coś o sobie? - zaproponował.

Branwen

- O mnie? To już totalna nuda. Tak sobie tu żyję, samotna, zagubiona - pociągnęła melodramatycznie nosem - I w dodatku zero rozrywek w tym mieście, tylko wszyscy się kłócą.

Arai Ralza

Ralza objął drowkę po bratersku ramieniem.
- Nie płacz - poprosił. - Może opowiesz mi w takim razie, skąd przybyłaś do Akkii i dlaczego? Chyba, że nie chcesz o tym mówić.

Branwen

- Pomyliłam drogi, chciałam trafić do stolicy - odpowiedziała, po czym zerknęła na Ralzę - Tak, wiem, bardzo zabawne. Ale późno się zrobiło, chyba powinnam się zbierać!

Arai Ralza

- Wcale nie twierdzę, że to jest zabawne - odparł demon.
Ralza wstał z kanapy, obciągnął tunikę, po czym spojrzał na drowkę.
- Odprowadzić cię? - zapytał.

Branwen

- O tak, chętnie - odparła szybko - Moja dzielnica nie należy do zbyt bezpiecznych

[ha, prowadź ;P]

Arai Ralza

[No dobra ^^]

Ralza wyszedł z biblioteki wraz z drowką, w drodze zarzucając na ramiona ekstrawagancką kurtkę, po czym oboje wyszli z posiadłości.

Arai Ralza

Ralza wrócił do siebie. Od razu w progu przypadł do niego Asuz, który do tej pory trzymał się niezauważenie z tyłu i podał mu plik kopert.
- Z gildii - oznajmił. - Przyszły wczoraj.
Demon bez słowa zabrał dokumenty i poszedł do gabinetu, przeglądając je w międzyczasie - w większości były to szkice umów - nuda.

Richard

Szesnastu konych zatrzymało się przez rezydencją.
- Trzech ze mną - powiedział Richard i zeskoczył z konia, po chwili dołączyło do niego trzech Smoków. Rycerz ruszył spokojnie w strone drzwi. Gdy przed nimi stanął zatrzymał się na chwile jakby jeszcze coś rozważał, ale po chwili głośno zastukał. Minowolnie przejechał ręką po broni.

Arai Ralza

Drzwi jak zwykle otworzyła służąca, jednak cofnęła się o krok, przerażona widokiem czwórki żołnierzy.
- Co się stało? - zapytała.

Richard

- Przyszliśmy do twojego Pana - powiedział Richard - Mam nadzieje że go zastaliśmy - uśmiechnął się przy tych słowach złośliwie.

Arai Ralza

DZiewczynie odebrało mowę - przesunęła się jedynie, aby pozwolić żołnierzom przejść, zapominajac nawet o tym, aby wcześniej ich zapowiedzieć.
- W gabinecie - wykrztusiła jedynie.

Richard

Richard przeszedł przez drzwi a za nim trzech żołnierzy. Przemierzył w dość szybkim tępie odległości do gabinetu, do którego wszedł bez pukania.
- Witam panie de Morgan ... czy powinienem powiedzieć Ralza ? - zapytał się Richard, nawet dość miłym tonem jeżeli wziąść pod uwage okoliczności.

Arai Ralza

Ralza zerwał się zza biurka i od razu chciał zrugać żołnierzy za to, że weszli bez pytania, powstrzymał się jednak, słysząc słowa Richarda.
- Witaj, Richard - warknął. - Czego chcesz?

Richard

Richard kiwnął na dwóch żołnierzy żeby zaczekali za drzwiami.
- Pytasz się czego ja chce ? - powiedział gdy ci już wyszli - Widzisz ja chce niewiele ... ale Ty panie Ralza chcesz dużo, o wiele za dużo. Mam nadzieje że rozumiesz ?

Arai Ralza

- Sądzę, że rozumiem - odparł Ralza podejrzliwie, odruchowo prężąc się do skoku - na wszelki wypadek. - Jednak wolałbym wiedzieć, na czym stoję, nie lubię domysłów - powiedz wprost.

[Czy tu jest jeszcze jeden Smok?]

Richard

[Jest jeden, jego zastępca]

Richard pokręcił głową.
- Raz już dałem panu szanse, panie Ralza. A pan mni nie wyjawił prawdy, czy tak się robi pomiędzy honorowymi ... załózmy ludźmi ?- zapytał się Richard - To teraz zależdy tylko od tego co pan powie.

Arai Ralza

Ralza podejrzliwie spojrzał na drugiego Smoka, po czym podszedł do Richarda.
- Nie pytałeś, więc nie mówiłem - odparł szeptem - nie chciał rozmawiać na ten temat przy osobach trzecich. - Nie jestem człowiekiem, prawda. Kto ci to powiedział?

[Czyli nie jest aż taka durna z matmy, do dziesięciu liczyc umiem Wink

A teraz na obiad idę Wink

]

Richard

Richard westchnął.
- A czy to jest ważne kto mi to powiedział ? Zresztą skąd mam mieć pewności że magowie się nie dowiedzą o tej rozmowie ?

Arai Ralza

- Magowie? - podchwycił Ralza. - To od nich wiesz? Dobrze, nieważne, sam się prędzej czy później dowiem. Czego w takim razie ode mnie chcesz?

Richard

- Myślisz że magowie narażli by się na mój gniew po tym jak złożyli tobie ciekawą propozycje ? - zapytał drwiąco Richard - I się nie dowiesz nigy kto mi to powiedział. A co ja moge od pana chcieć panie Ralza ? Pana śmierci ? Chyba jednak poczekam narazie na pana propozycje.

Arai Ralza

Ralza chciał coś odpowiedzieć, jednak szybko przypomniał sobie o obecności drugiego Smoka.
- Każ mu wyjść - powiedział twardo.

Richard

- Ralza! - warknął Richard - To nie Ty tu stawiasz warunki! - rycerz chwile milczał rozglądając się po pokoju - Wiesz co by Ci zrobił ten paladyn Avandur jak by się dowiedział o twoim pochodzeniu ?

Arai Ralza

- Ale nie musi wiedzieć. I nie chcę, aby ten Smok też wiedział - odparł Ralza, patrząc Richardowi w oczy. - Każ mu wyjść, inaczej się nie dogadamy.

Richard

Richard westchnął.
- On już i tak o wszystkim wie - powiedział - Prawda Hans ? - zapytany smok wyszczerzył wampirze kły w parodi uśmiechu - To chyba załatwia sprawe ?

Arai Ralza

Ralza prawie stracił panowanie nad sobą - najchętniej zabiłby obu żołnierzy, aby nikomu nie wygadali, ale wtedy musiałby też załatwić tych przed drzwiami... I pewnie kilku innych. Nie, nie opłacało mu się to, w żadnym wypadku.
- CZego ode mnie chcesz? - zapytał, już nie szeptem, patrząc na Richarda.

Richard

- Może Cie to zdziwi Ralza, ale chce pokoju - powiedział Richard - pomiędzy elfami a ludźmi. Oczywiście kilka rzeczy będzie się musiało zmienić ... na przykład twój przyjaciel Lehel, za bardzo mąci dobrze by było jak by osiadł w jakiejś wiosce. Ty będziesz moim pośrednikiem pomiędzy elfami, oczywiście jak sam rozumiesz moja wcześniejsza propozycja nie jest aktualna.

Arai Ralza

Ralza prychnął.
- Pokoju? Za jaką cenę? Na jakich warunkach? Richard, spójrzmy prawdzie w oczy, zaczęła się wojna i to elfowie walczą w słusznej sprawie, nie wy. Będziecie musieli się dobrze nagimnastygować, aby do czegoś dojść. Mogę pośredniczyć, owszem, bo wojna nigdy nie jest czymś porządanym, tylko niewinni przez nią cierpią. Powiedz mi tylko, jak to sobie wyobrażasz?

Richard

- Za bardzo wysoką cene - odparł pewnie Richard - Przecierz chciałeś aby elfy zwyciężyły, to pewnie masz wśród nich dobre kontakty, zdaje się na twoją przebiegłość. Chce narazie tylko chwilowego zawieszenia broni, ja już w tej sprawie wydałem stosowne rozkazy. Nie bierzesz tego za gest dobrej woli ?

Arai Ralza

- Tylko zawieszenia broni? - zapytał Ralza, nie ukrywając zwątpienia. - Po co ci to?

Richard

- Narazie i tyle wystarczy. Na wiosne pomyśli się o całkowitym pokoju. To jak podejmiesz się tego ?

Arai Ralza

Ralza zastanowił się chwilę.
- A jak wrócę, to od razu na stos mnie zaciągniecie? - zapytał ironicznie.

Richard

- Nie - odparł lakonicznie Richard - Przysięgam na swój honor że pozostaniesz wolny - dodał po namyśle.

Arai Ralza

Ralza zastanowił się przez chwilę.
- Nie zabrzmiałeś zbyt wiarygodnie - zauważył. - Ale skoro przysięgasz na swój honor, to mogę ci uwierzyć. Przyjmę to poselstwo.